Ciemna czekolada RED Delight (pomarańcza i migdał)
Czekolady,  Testy

Ciemna czekolada RED Delight (pomarańcza i migdał)

Z takim produktem to się jeszcze nie spotkałam i już jestem bardzo zadowolona, że w ogóle go znalazłam. Czekolada RED Delight różni się bowiem od zwykłej tym, że ma (według opakowania) aż o 50% mniej kalorii. A do tego występuje w różnych wariantach, nawet w wersji mlecznej, której niestety nie udało mi się jej znaleźć, także musiało paść na gorzką. Co by nie było tak nudno – smak to pomarańcza z migdałem. Do wyboru była jeszcze ciemna bez dodatków.

 

RED chocolate – gdzie kupić i cena

 

Na czekoladę RED Delight natknęłam się już jakiś czas temu u kogoś na Instagramie i od tej pory zaczęłam wypatrywać jej w sklepach. Długo szukać nie musiałam. Najpierw znalazłam ją w Auchanie, a zaraz potem w Kauflandzie. Wersji mlecznej w obu sklepach niestety nie było, ale gdyby tak ktoś był zainteresowany, to do wyboru były jeszcze mleczne praliny. Możecie kupić je jakiemuś fanatykowi odchudzania pod choinkę jako zastępstwo dla zwykłej bombonierki. No ja bym się pewnie ucieszyła.

 

Waga: 100 g (standard). Cena: 6,99 zł. Jak na coś takiego nie jest to jednak dużo. Większość czekolad kosztuje oczywiście mniej niż 4 zł, ale już takie czekolady Lindta są znacznie droższe, a też niczym specjalnym (może czasami prócz smakiem) się nie wyróżniają. Skoro czekolada RED Delight ma dwukrotnie niższą kaloryczność, zapewne cukier zastąpiono w niej bezkalorycznym słodzidłem, a te słodzidła swoje kosztują. Ja tę wyższą cenę jak najbardziej rozumiem. I akceptuję.

 

Czekolada RED – kcal, makro i skład

 

Ciemna czekolada RED Delight (pomarańcza i migdał) - skład i tabela wartości odżywczych

 

Jakoś tak bałam się tego składu, a tu jednak nie było po co. Nie mam mu nic do zarzucenia. Żaden ze składników nie może spowodować większych skutków ubocznych. Oczywiście we wszystkim wskazany jest umiar, ale po wciągnięciu kilku kostek czy nawet całej tabliczki raczej nic nikomu nie grozi. Można jeść śmiało.

 

Na szczególną uwagę, ale w sensie pozytywnym, zasługuje jedynie erytrytol, który w czekoladzie RED Delight zastępuje cukier. To jedna z najzdrowszych substancji słodzących. Można powiedzieć, że nie ma kalorii, bo w 1 g erytrytolu może znajdować się ok. 0,2 – 0,4 kcal, czyli tyle co nic, dlatego producenci często określają go mianem bezkalorycznego słodziku. A to nie wszystko. Erytrytol nie tylko nie szkodzi, ale też pomaga:

 

  • ma zerowy indeks glikemiczny, dlatego może być z powodzeniem stosowany przez diabetyków i osoby chorujące na insulinooporność
  • potrafi hamować rozwój niektórych bakterii w jamie ustnej i zapobiegać próchnicy
  • zwalcza wolne rodniki (wykazuje działanie antyoksydacyjne)

 

I to właśnie dzięki temu erytrytolowi czekolada RED Delight stała się produktem niskokalorycznym. W całej tabliczce (100 g) są zaledwie 292 kcal! A standardowe gorzkie czekolady mają tych kalorii koło 600. Nawet makro jest tutaj lepsze, bo choć węglowodanów jest jak zwykle najwięcej, to tłuszcze prawie im dorównują, a mają one więcej dobrych właściwości. No i prawie nie ma cukru. Te 1,7 gramów na całą tabliczkę to pikuś – mniej niż pół łyżeczki.

 

RED chocolate – test smaku pomarańcza i migdał

 

Ciemna czekolada RED Delight (pomarańcza i migdał) - wygląd czekolady

 

Te wszystkie wymienione wyżej zalety przestałyby mieć znaczenie, gdyby smak okazał się tragiczny. Na szczęście tak nie jest.

 

Nie będę się rozdrabniać. Czekolada RED Delight jest po prostu smaczna. Nie zabójczo smaczna, ale dobra i na pewno znacznie lepsza od klasycznych gorzkich czekolad bez dodatków. Ma bardzo twardą strukturę, dlatego warto chwilę poczekać, aż rozpuści się w ustach albo pomoczyć ją w kawie czy herbacie (sama uwielbiam tak robić). Kawałeczki pomarańczy i migdałów też są bardzo twarde, a do tego maleńkie, ale dzięki nim czekolada nabiera naprawdę niepowtarzalnego, bardzo świątecznego klimatu.

 

Nieco mniej ciekawie robi się po kilku kosteczkach, gdy do głosu dochodzi posmak słodziku, który jest wręcz ostry (a może to te pomarańcze?). Biorąc jednak pod uwagę jej kaloryczność, wypada naprawdę dobrze – mój chłopak potwierdza, a jest on ostatnią osobą, która sama z siebie sięgnęłaby po gorzką czekoladę.

 

Raczej nie jest to tabliczka, którą można zjeść na raz – pewnie nie taki był zamiar producenta, ale ma on swoje plusy. Spokojnie można przechowywać ją w szafce bez obaw o to, że w przypływie słabości zje się ją na raz. A nawet gdyby tak się stało, raczej nie pójdzie w biodra. No ja jestem z niej zadowolona. Próbowałam też rozpuścić ją na gorącej owsiance i tu spisała się jeszcze lepiej niż solo.

 

Czekolada RED ciemna pomarańcza i migdał – ocena:

 

5 bicepsów

 

BARDZO doceniam ogólny zamysł producenta, dzięki któremu w zwykłych hipermarketach pojawiło się to, czego jeszcze w nich nie było. Przez nieidealny smak nie mogę niestety wystawić szóstki, ale ta piątka bicepsów chyba jasno dowodzi tego, że czekolada RED Delighy skradła moje serce. No co poradzę, że lubię takie dziwne rzeczy.

Jestem Ola, mam 25 lat i lubię jeść, ćwiczyć i pisać. Stąd pomysł na bloga. Połączenie różnych pasji dające w efekcie przede wszystkim recenzje "fit" i mniej "fit" produktów.

6 komentarzy

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *