

Coca Cola Energy Zero (bez cukru)
Ten napój zamarzył mi się już jakiś miesiąc temu. Mniej więcej w tym czasie Coca Cola Energy pojawiła się w Żabkach i nawet pytałam Was na Instagramie, czy gdziekolwiek jest dostępna w wersji bez cukru, ale niestety – okazało się, że w Żabkach jej nie ma. A gdy już o niej zapomniałam, ona znalazła mnie sama. Jednak coś jest w tym prawie przyciągania.
Dostępność i cena
Do Żabki możecie się więc udać, jeśli macie ochotę wypróbować Coca Colę Energy w wersji z cukrem, ale jeśli zależy wam na tej bez kalorii, w Żabkach jej nie znajdziecie (przynajmniej na ten moment). Ja kupiłam ją natomiast w Auchanie. Można ją też zamówić przez Internet, ale wychodzi trochę drożej.
Niestety jak na energetyk nie jest to produkt tani. Coca Cola Energy Zero kosztuje aż 4,99 zł (i to chyba była jakaś promocja), a zawiera zaledwie 250 ml napoju. Cena taka sama jak w Monsterach, jednak one są niemalże dwa razy większe. Być może jednak trochę stanieje, jeśli na stałe wejdzie do polskich sklepów.
Skład
Specjalnie nie wkleiłam Wam tutaj zdjęcia składu, bo niestety nie dało się tak sfotografować puszki, by był on całkowicie widoczny. A jest niestety długi. Wygląda tak:
Składniki: woda, dwutlenek węgla, zakwaszacze: kwas cytrynowy i kwas fosforowy, naturalne aromaty, barwnik E150d, kwaśny węglan sodu kwaśny środek słodzący, substancje słodzące: acesulfam K i sukraloza, kofeina (0,03%), konserwanty: benzoesan sodu sorbinian potasu, witaminy: niacyna (B3) i witamina B6, ekstrakt z guarany (0,001%)
Słodzimy acesulfamem i sukralozą, czyli substancjami względnie nieszkodliwymi (według Komisji Europejskiej), a energii zapewnia nam kofeina (doskonała, naturalna przedtreningówka) i ekstrakt z guarany (drugi fajny pobudzacz). Oczywiście dobrym związkom towarzyszą już niekoniecznie dobre substancje chemiczne – chociażby konserwanty czy barwniki – ale jeśli czytacie bloga regularnie, na pewno znacie mój stosunek do tego typu produktów. Ja nie korzystam z nich regularnie. Po energetyki sięgam maksymalnie raz w tygodniu. Nie uważam zatem, aby w takich dawkach były specjalnie szkodliwe, a na pewno przyjemnie czasem po nie sięgnąć, zwłaszcza gdy kawa przestaje pomagać, a trzeba dalej działać.
W napojach zero najbardziej doceniam jednak brak kalorii. Nawet na diecie można po nie sięgać bez żadnych wyrzutów sumienia, bo w żaden sposób nie zaburzą przebiegu redukcji, a mogą ją nawet wspomóc. Świetnie zaspokajają ochotę na słodycze i przypominają też coś bardziej „zakazanego”, a dzięki temu dają dużą satysfakcję i „uspokajają” głowę.
Smak
Wygląda trochę jak dziwny sok jabłkowy, a smakuje… ani nie jak sok jabłkowy, ani tym bardziej nie jak cola. To coś znacznie, znacznie gorszego. ZNACZNIE gorszego.
Smak jest niestety trochę obrzydliwy. Nawet nie trochę, bo mimowolnie staram się pić w taki sposób, by za bardzo go nie czuć i zbyt długo nie przetrzymywać coli w ustach. Nie za bardzo nawet wiem, do czego to porównać. Odrobinę kojarzy mi się z niedobrymi starymi landrynkami, z drugiej strony przypomina ciut ziołowe syropy, a gdzieś tam w tle można dostrzec colę, tyle że totalnie wygazowaną i jałową. Mieszanka wszystkiego i niczego. Niby powinno być ciekawie, ale przez ten miks Coca Cola Energy nie ma żadnego wyrazu.
Jak dla mnie za mało w niej też gazu. Mimo że ją schłodziłam, kompletnie nie orzeźwia, ale może być to wina substancji słodzących. Jest ich totalnie za dużo. Teraz już czuję niemalże samą obrzydliwą słodycz, która przeplata się z jeszcze jednym dziwnym posmakiem – sama nie wiem czego, ale jest to obrzydliwe.
W sumie nic więcej nie muszę Wam chyba dodawać. KAŻDY, ale to każdy (nawet najtańszy) napój energetyczny jest lepszy od Coca Coli Energy Zero. Chyba że jesteście masochistami. Może wtedy Wam posmakuje.
MOJA OCENA:
Uwielbiam Coca Colę Zero i różne jej wariacje smakowe, ale Coca Cola Zero w wersji napoju energetycznego to totalna porażka. Nie dość, że obrzydliwa, to jeszcze droga. Na 100% więcej jej nie kupię. Nawet tej puszki nie dopiłam do końca.






3 komentarze
Cukrowa Drwalowa
Cole zero całkiem lubię, choć lepiej smakuje ta z cukrem. Energetyków nie lubię ani zero, ani cukrowych, więc pewnie odebralabym ten smak podobnie jak Ty ?
Ola
W sumie to nawet nie przypomina energetyków i jest BARDZO słodkie, więc może akurat trafiłoby w Twój gust ! 😀
Julia
Jezu, cola zero jest obrzydliwa totalnie. Nigdy tego gówna nie tykam, nawet do koszyka na zakupy nie biorę, gdy teściowa poprosi, bo ktoś zobaczy i pomyśli, że mi te pomyje smakują. Tylko oryginalna, prawdziwa cola. Nie piję jej na codzień, więc wyjebane. Wolę sobie dołożyć pół godziny do cardio i spalić prawdziwą i pyszną colunię, niż bezcześcić swój organizm gównem, tyle że bez kalorii. Fuj po wsze czasy.