Masło orzechowe Vitanella (z kawałkami orzeszków) 96%
Masła orzechowe,  Testy,  Wegańskie

Masło orzechowe Vitanella (z kawałkami orzeszków)

Przeważnie staram się kupować te w 100% naturalne masła orzechowe, ale nie zamierzam Was oszukiwać, że to one smakują mi najbardziej. Szczypta cukru lub soli i już życie staje się piękniejsze, a masa o stokroć lepsza! A czy tak właśnie będzie z masłem orzechowym Vitanella? Sprawdzamy!

Dostępność i cena masła Vitanella

Jak już wiecie (albo i nie) Vitanella jest marką własną sieci Biedronka. Jej oferta koncentruje się na przeróżnych „fit” produktach – owsiankach, jaglankach, batonikach, sokach, no i oczywiście masłach orzechowych, które występują w dwóch wersjach. Pierwsza – gładka, druga – z kawałkami orzeszków. W przypadku masła Go On postawiłam na wariant smooth, więc tym razem dla odmiany sięgnęłam po coś chrrrupiącego. Liczę na dodatkowe wrażenia!

A jak wypada cena? Produkt marki Vitanella jest jednym z tańszych maseł orzechowych na rynku. Nie dość, że jego standardowa cena wynosi 9,99 zł, to jeszcze mam dobrą wiadomość dla wszystkich łowców okazji – praktycznie co kilka tygodni pojawia się na promocjach. W promie kosztuje zazwyczaj 7,99 zł. Taniej już chyba nie będzie!

Masło orzechowe Vitanella crunchy – skład

Masło orzechowe Vitanella (z kawałkami orzeszków) - skład i tabela wartości odżywczych

Skład: orzeszki ziemne 96% (w tym 25% kawałków orzeszków ziemnych), brązowy cukier trzcinowy, oleje roślinne: palmowy, shea; sól morska.

No i mam małą zagwozdkę. Masło orzechowe Vitanella nie jest bowiem perfekcyjnym przykładem zdrowego produktu.

Pomijając już ten cukier, pojawia się w nim jeden bardzo kontrowersyjny (i szkodliwy) składnik – olej palmowy, czyli zdecydowanie najgorszy z możliwych tłuszczów. Plus jest taki, że występuje na szarym końcu w składzie, a nie uważam, by tak niewielką jego dawką trzeba było specjalnie się przejmować. Dużo więcej niezdrowych substancji pochłaniamy zwykle ze słodyczami i słonymi przekąskami, a wtedy jakoś nikt nie zastanawia się nad ich zdrowotnością. Pamiętajcie – nadgorliwość bywa gorsza od faszyzmu. Warto jeść zdrowo, ale… Bez przesadyzmu.

Makro typowe jak dla większości maseł orzechowych. Na 100 g przypada nam 49 g tłuszczu, 22 g białka i 17 g węgli. Cukier też niestety jest, ale w akceptowalnej dawce, bo to ok. 6 łyżeczek na cały słoik. Pamiętajcie jednak, aby takie masło orzechowe zawsze sumiennie wliczać w bilans. Jedna jego łyżka (20 g) to aż 122,6 kcal. A na jednej niełatwo poprzestać. Oj niełatwo… 

Masło orzechowe z Biedronki – test smaku

Masło orzechowe Vitanella (z kawałkami orzeszków) - wygląd masła

TO. JEST. TO! Smak prawdziwego amerykańskiego masła orzechowego, którego, tak nawiasem mówiąc, nigdy nie jadłam, ale wyobrażam sobie, jak powinno smakować – DOKŁADNIE TAK. Konsystencja jest idealna. Za sprawą dodania oleju stała się mokra (przyjemna odskocznia od przesuszonych naturalnych masełek) i bardzo kleista. Ciągnie się niemalże jak krówki-ciągutki. Oblepia całą buzię (uwaga na ubytki w zębach), po czym powoli się rozpuszcza, rozbudzając dosłownie wszystkie kubki smakowe. Dodatkowe kawałeczki orzeszków zwarły masę w zbitą całość. Nałożona na tosty czy kanapki na pewno nie będzie z nich spływać, a to już kolejny atut.

W przypadku masła Vitanella trudno poprzestać na jednej łyżeczce. Smak jest ZA dobry. Ktoś, kto odpowiadał za „doprawienie” masy, wykonał kapitalną robotę! Poziom słoności jest wysoki. Cukier natomiast świetnie go równoważy. Przyprawy są intensywne i mocno wyczuwalne, ale gdzieś w tym wszystkim udało się zachować balans. 

Jest to ten typ masła orzechowego, które wręcz chce się wyjadać prosto ze słoika, bo smakuje jak coś sztucznego, zakazanego na diecie, a wręcz „chamskiego”. Coś na miarę tłustych chipsów i krówek, mimo że wcale takie nie jest.  Ja wiem, że strasznie się zachwycam, ale naprawdę jest nad czym. Spróbujcie sami, a jestem pewna, że zrozumiecie moją ekscytację. Lepsze być nie mogło.

Masło orzechowe Vitanella z orzeszkami – ocena:

 

5,5 bicepsa

 

Masło orzechowe Vitanella otarło się o 6 bicepsów. Już prawie je miało, gdy przypomniałam sobie o tym nieszczęsnym oleju palmowym. Niestety nie mogę przymknąć oka na to, że jego skład jest gorszy aniżeli w wielu innych masełkach, choć sama mam to trochę… w głębokim poważaniu. Tak czy owak, na pewno jeszcze po nie sięgnę. Z ręką na sercu – JEST PRZEPYSZNE! 

Jestem Ola, mam 25 lat i lubię jeść, ćwiczyć i pisać. Stąd pomysł na bloga. Połączenie różnych pasji dające w efekcie przede wszystkim recenzje "fit" i mniej "fit" produktów.

15 komentarzy

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *